Trening dla kontuzjowanych

Trening dla kontuzjowanych

Zacznijmy od tego, że byłam koszykarką.

Na zajęciach wychowania fizycznego nic mnie więcej nie interesowało. Swoją przygodę z tą dyscypliną zaczęłam jako młodzik w Uczniowskim Klubie Sportowym Jordan Łódź. Z biegiem czasu trafiłam do klubu MUKS Widzew.

Moje kłopoty z kolanem zaczęły się owego nieszczęśliwego meczu dnia 24.03.2009 roku.

Zdaniem lekarzy doznałam skręcania stawu kolanowego prawego. Zalecono mi przerwać grę na okres 3-4 miesięcy. Po tym okresie podczas kolejnych zawodów 10.02.2010 zerwałam więzadła przednie stawu kolanowego. Dnia 08.04.2010 roku przeszłam pierwszą artroskopię. Po tym zabiegu po upływie 4 miesięcy zrekonstruowano wyżej wymienione struktury. Mój okres rehabilitacyjny trwał bardzo długo. Przygotowywano mnie pod kątem mojej dyscypliny. Po konsultacji lekarza prowadzącego wróciłam w końcu do treningów.

Niestety moja radość nie trwała długo, ponieważ po dość krótkim czasie odniosłam kolejną kontuzję tego samego kolana. Uszkodziłam łąkotkę boczną. Toteż musiałam przejść kolejną artroskopię (17.07.2011r.).

Kiedy doszłam już do siebie ortopeda postawił mnie przed ciężkim wyborem. Grać a za parę lat odczuwać bardzo duże dolegliwości bólowe lub odpuścić.

Zrezygnowałam.

Przez długi czas szukałam czegoś dla siebie, czegoś męczącego a zarazem niedoprowadzającego do ruchów rotacyjnych kolan. Niestety, każda próba podjęcia jakiejś aktywności fizycznej kończyła się olbrzymim bólem kolana.

Pewnego dnia od mojej sympatycznej imienniczki dostałam zdjęcie ulotki Fit and jump.

Z racji tego, ze zaczęłam już studiować fizjoterapię to zapaliło się dla mnie światełko w tunelu. No tak, trampoliny… hmm.. amortyzacja… odciążenie… muszę spróbować!

Zapomniałam dodać, iż zdążyłam przez ten czas nieźle przypakować i moja waga zaczęłam mnie przerażać! Będąc koszykarką jadłam zawsze dużo, ale nigdy nad tym nie bagatelizowałam, ponieważ spędzałam na boisku dziennie minimum 2 h, a w weekendy grałam mecze ligowe, więc zawsze byłam szczupła. :P

Na pierwsze swoje zajęcia udałam się do Milenki w połowie kwietnia 2014 roku. Ufff… było mega ciężko. Najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że gdy wstałam kolejnego dnia nie złapałam się za kolano. Na początku chodziłam nieregularnie ze względu na pracę. Nie trzymałam się też diety. Tak naprawdę od 08.01.2015 wzięłam się za ostrą pracę nad sobą (postanowienie noworoczne). Ciężkie treningi na trampolinach min. 2-3 razy w tygodniu, killery (treningi wzmacniające) + zdrowa dieta.

Efekty były już widoczne po trzech miesiącach!!!

Na zajęcia przyszłam w rozmiarze 38/40 (75 kg, 173 cm) teraz mam 34/36 (60 kg, 173 cm) . Finalnie schudłam 15 kg. Moja fascynacja trampolinami jest ogromna, toteż przeszłam na wyższy level :P

Od dnia 07.02.2016 roku oficjalnie zostałam instruktorką Fit and Jump i teraz to ja pomagam wrócić ludziom do formy – często nawiązując do swojej historii. Osoby, które mnie znają wiedzą, że nie próżnuje na treningach, a moje kolana powinny mi już odpaść hehe, jednak mają się świetnie!!!

Także, jak się chce to można!!! :)

Zapraszam na moje zajęcia do Fit and Jump Łódź Śródmieście – ul. Pomorska 40